Zaczęło się od tego, że spacery przestały być za krótkie. Ajrisz zastępowała gonitwy spokojniejszym marszem, a zabawy z innymi psami przestały być tak interesujące.
Później zaczęłyśmy rozumieć się bez słów – porozumiewałyśmy się spojrzeniem i ledwo dostrzegalnym gestem. A może właśnie to było pierwsze? Nie ma to teraz znaczenia.
Pojawiły się pierwsze siwe włosy. Najpierw pojedyncze na pyszczku, potem na brzuchu i na łapach miedzy opuszkami, coraz więcej i więcej, aż w końcu już nie można było nie zauważyć, że jest siwa.
Chociaż waga stała w miejscu, pojawiło się kilka fałdek i sylwetka nie była już tak smukła jak kiedyś.
Mniej więcej w tym czasie uświadomiłam sobie, że już od dawna nikt na ulicy nie powiedział z entuzjazmem „Jaki piękny pies!”. Nigdy więcej tego nie usłyszałam. Ludzie nadal uśmiechali się do Ajrisz, jednak zaczęli mówić inaczej: „Zobacz, jaki staruszek idzie…„.
Jakoś częściej omijałyśmy schody i pewnego dnia nagle okazało się, że nie jest możliwe wskoczenie na murek, który Ajrisz pokonywała wcześniej na każdym spacerze.
Wejście na łóżko wymagało już więcej wysiłku, skupienia i jakby przemyślenia. Gdy wchodziłam do domu, Ajrisz zaczęła pojawiać się przy drzwiach z coraz większym opóźnieniem. Czasami w ogóle nie wstawała z fotela czy legowiska, jakby obliczała siły, czy podniesienie się jest warte wysiłku.
Zaczęła korzystać z każdej okazji, aby się położyć – gdy czekała na windę i gdy Panda dłużej wąchała drzewko.
Sen zaczął stawać się coraz mocniejszy i głębszy. Jednocześnie w nocy pojawił się niepokój i Ajrisz zaczęła kłaść się na poduszce przy mojej głowie zamiast w nogach.
W dzień zrobiła się coraz bardziej rozmowna i zaczęła zaczepiać nawet obcych ludzi, żeby ją pogłaskali. Potrafiła zatrzymywać się na spacerze i wyglądać przechodniów. Czasami sprawiała wrażenie, że traci orientację w czasie i przestrzeni, nie do końca wie gdzie jest i co się dzieje.
Wydawało się, że z każdym spacerem mija coraz mniej czasu, kiedy chce zawrócić do domu. Dawne trasy spacerowe stały się niemożliwe do pokonania. Na kolejne wakacje zabraliśmy wózek, żeby Ajrisz mogła dotrzeć do ulubionej plaży.
Coraz częściej wieczory spędzałyśmy u weterynarza, a pojedyncze wizyty zaczęły zmieniać się w stałe piątki, czwartki i środy na badaniach i zastrzykach.
I tak powoli zaczęły zbliżać się 11 urodziny Ajrisz…
Zobacz więcej: Pamiętniki Ajrisz [*]
Zdjęcia ©AjriszZona.pl. Artykuły i zdjęcia stanowią własność AjriszZona.pl i są chronione prawami autorskimi. Wykorzystywanie ich w całości lub fragmentach bez pisemnej zgody właściciela AjriszZona.pl jest zabronione.
Marek Grześkowiak
Mój staruszek też już młodszy nie będzie, a szkoda 🙁